Kto nie widział Grenady, ten nie widział niczego – głosi hiszpańskie przysłowie. Trudno się z nim nie zgodzić. Chociaż miasto wydaje się małe, jest tu wszystko: pyszne jedzenie, piękna pogoda, niedaleko do gór (Sierra Nevada) i morza. Ludzie są sympatyczni i otwarci, a przez cały rok można spotkać wszystkie nacje i usłyszeć wiele języków naraz. Latem Grenadę odwiedzają spragnieni jej uroków turyści, ale dopiero w połowie września ulice budzą się po odbyciu dwumiesięcznej siesty: przyjeżdżają studenci, otwierają się bary i rozproszone po mieście wydziały Uniwersytetu Grenady.
Grenada słynie z kilku rzeczy. Jedną z nich są tapas – przystawki serwowane do picia w całej Hiszpanii. Co ważne, w Grenadzie zawsze gdy zamówimy piwo, clarę (piwo z fantą cytrynową), tinto de verano (rozcieńczone słodkim napojem czerwone wino) lub po prostu coca-colę, dostaniemy do tego przystawkę w cenie napoju, czyli około 2 euro. Ponadto, zazwyczaj tapas są tutaj większe niż gdziekolwiek indziej – po dwóch-trzech porcjach często czujemy się już najedzeni. By zakosztować wielu rodzajów tapas, można wybrać się na ulicę Elvira, gdzie znajduje się kilka wartych polecenia barów, które serwują nie tylko tradycyjne przystawki (tortilla de patatas, różnego rodzaju kanapki, słynna hiszpańska szynka – jamón serrano itd.), ale także bardziej wykwintne niewielkie dania inspirowane kuchnią różnych miejsc świata.
Zabytkiem, który trzeba odwiedzić jest Alhambra – pałac dynastii Nasrydów, który był ostatnim muzułmańskim bastionem w czasach Rekonkwisty. Ogrom kompleksu wzniesionego na wzgórzu górującym nad miastem robi wrażenie. Jego mury są gładkie, jednak gdy je przekroczymy uderza nas bogata ornamentyka wnętrz, zdobione łuki i charakterystyczne dla architektury arabskiej sklepienia stalaktytowe, przypominające sklepienia grot. Podziw budzi także system kanałów i basenów, w których odbijają się fasady poszczególnych pałaców, co daje niesamowite efekty. Będąc w Grenadzie, nie można nie wdrapać się (lub wjechać autobusem miejskim) na wzgórze, na którym znajduje się Alhambra. Bilety najlepiej zarezerwować wcześniej przez internet, a jeśli się to nie udało, warto pojawić się w kasie koło 8 rano i nastawić na czekanie w kolejce.
Nie tylko Alhambra stanowi o grenadyjskim bogactwie ornamentów. Wiele elementów powtarzających jej dekoracje znajdziemy w cały mieście, a zwłaszcza w otaczającym katedrę niewielkim arabskim targu. Warto zagłębić się w jego uliczki, ale trzeba uważać na złodziei i Cyganki z gałązkami rozmarynu, które potrafią być nachalne. Jeśli już jesteśmy przy katedrze, koniecznie należy ją odwiedzić! To szesnastowieczne dzieło architektury zapiera dech w piersiach i jest świadectwem religii, która zapanowała w niegdyś arabskim mieście, od 1492 roku, kiedy królowie katoliccy, Izabela i Ferdynand, podbili je wyznaczając tym samym koniec rekonkwisty. Na tyłach katedry znajduje się kaplica królewska, w której wspomnieni władcy zostali pochowani, a tam nasz wzrok znów będą przykuwać ornamenty – tym razem bardziej regularne, nieco mniej fantazyjne, ale pełne majestatycznego uroku.
Podobny charakter ma klasztor świętego Hieronima z przepięknym późnogotyckim ołtarzem. To miejsce okazuje się świetnym schronieniem od upału i dźwięków miasta. Choć charakter obiektu jest jeszcze późnogotycki, ma także wiele cech renesansowych, co sprawia, że jego bryła jest wyjątkowa.
Jeśli jednak znów zapragniemy bogactwa ornamentów i dekoracji, zamarzą nam się spiralne kolumny ociekające złotem, wybierzmy się do klasztoru Kartuzów, słynne na całym świecie arcydzieło architektury barokowej, a raczej jej niezwykle dekoracyjnej, charakterystycznej dla Hiszpanii, odmiany – churrigueryzmu.
By na koniec powrócić do źródła, warto odbyć spacer po mauretańskiej dzielnicy Albaicin, która pnie się po wzgórzu. Błądząc po wąskich uliczkach, między pomalowanymi na biało domami o gładkich murach, natkniemy się na place widokowe (najsłynniejszy z nich to Mirador de San Nicolas, z widokiem na Alhambrę), restauracje oraz słynne teterías – herbaciarnie i kawiarnie.
Jeśli szukamy przygody i kontaktu z naturą, czas wybrać się na wyprawę do Sierra Nevada albo na plażę do którejś z pobliskich miejscowości (w samej Grenadzie nie ma plaży, jednak wybranie się na nią jest tylko kwestią dotarcia autobusem firmy Alsa do takiego miejsca, np. Salobrenii). Po mieście warto też przede wszystkim spacerować, by pozwolić opanować swój wzrok ornamentom. Jak łatwo się przekonać – w Grenadzie jest wszystko, a kto jeszcze jej nie widział, powinien jak najszybciej to nadrobić.